Pielgrzymkowa nauka - Dzień 1

Kościół Chrystusa, czyli mojego Boga Miłości - świadectwo

Mam na imię Małgorzata. Od 36 lat jestem siostrą zakonną. Jestem w środku Kościoła. Kiedy o tym myślę, myślę. Kościoła tak bardzo mojego. Tego ze znajomymi ścianami, ulubionym ołtarzem, ławką, w której siadam. Jest też mój przez to, że w nim wyrosłam, wyuczyłam się go od przedszkola. Kościół tak bardzo mój, że w środku niego poznałam Chrystusa, potem go pokochałam, a potem poczułam, że chcę być jego. 


Kościół Chrystusa – Kościół mojego Boga Miłości. Tak, mój Bóg jest Bogiem Miłości. On kocha i dlatego Ja też kocham. Najintensywniej uczyłam się tej miłości podczas mojego pobytu na misjach na Kołymie. To było mocnych 17 lat. Magadan to jedyne miasto na dalekim wschodzie Syberii, jakie pozostało po łagrach sowieckich. W 2002 roku, w którym tam pojechałam, liczyło 110 tysięcy starszych, wycieńczonych kobiet i mężczyzn, którzy przeżyli łagry i z różnych powodów nie mogli wrócić do swoich ojczyzn.

Szarytki z Alaski otworzyły tam misję. Miałyśmy zaopiekować się tymi starszymi ludźmi tworząc swoiste hospicjum domowe na tyle dyskretne i niewidoczne, by władze Federacji Rosyjskiej pozwoliły nam tam być. Magadan był wtedy zona ro, czyli na tym terenie można było przebywać tylko ze specjalną przepustką. Od 2000 roku istniała tam także katolicka parafia. Jej ciało stanowili katolicy i grekokatolicy z różnych stron – Rosjanie, Polacy, Ukraińcy, Niemcy, Finowie, a nawet paru Koreańczyków. Tam uczyłam się mojego Boga Miłości. Więc czym jest dla mnie Kościół takiego Boga?


Może wiarą, która pojawia się w momentach, gdy nie byłam pewna, czy uda mi się znieczulić ból lub wyleczyć odmrożenie.


Może radością, którą widziałam w oczach staruszków, kiedy ich karmiłam.


Może uczuciem wdzięczności, że mogę słuchać ich tajemnic i ran zbyt bolesnych, by pokazać je bliskim.


Może nadzieją, że Bóg wie lepiej ode mnie, jak spotkać człowieka, który umiera z pretensjami do Niego i brakiem przebaczenia.


Może dziwnym wzruszeniem, że w wynajętym mieszkaniu w ogromniej prostocie możemy budować Ciało Chrystusa na każdej Eucharystii.


Wiem na pewno: Bóg jest dokoła mnie jak przestrzeń, a we mnie jest jak czas. Ciągle się tego uczę. Ten, który kocha, żyje w swoim Kościele. Jesteśmy razem przejściem ku Bogu, który na krótki czas nas wybiera i nami się posługuje.

s. Małgorzata

 

Wspólnota Kościoła Jezusa Chrystusa ma dwa poziomy: Boski i ludzki; nadprzyrodzony i ziemski; święty i grzeszny. Jednak jego istotę stanowi Bóg! Ta prawda powinna nam utkwić głęboko w sercu i mocno w umyśle, aby właściwie rozumieć i owocnie wzrastać w Kościele. Mistrz z Nazaretu zakłada wspólnotę Kościoła stopniowo: zbiera 72 uczniów i posyła ich po dwóch; następnie gromadzi 12 apostołów, którzy „kształcą się w Chrystusowej szkole” przez trzy lata; wreszcie przychodzą chwile najważniejsze, czyli narodziny Kościoła w czasie krzyżowej śmierci Jezusa i umocnienie połączone z posłaniem w dniu zesłania Ducha Świętego. To wszystko dzieje się z woli Ojca Niebieskiego, aby człowiek dostąpił łaski nieba i odnalazł się kiedyś w domu Ojca, gdzie dla każdego jest mieszkanie. Łatwo zauważyć, że nasz Pan jest Bogiem Miłości.


Papież Franciszek często mówi o Bożej miłości i ukazuje Zbawiciela jako Miłość. Mamy wiele dowodów, że nasz Bóg jest Bogiem Miłości, a najważniejsze pośród nich to:

 

I tu rodzi się potrzeba uznania tego Boga Miłości za „mojego Boga Miłości”. Mój Bóg… Jeśli tak się stanie, to również Kościół stanie się „moim Kościołem”…, nie kogoś tam, nie tylko biskupów, kapłanów, sióstr zakonnych, ale właśnie moim i takim jak ja jestem.


Pismo Święte mówi, że Kościół jest rolą uprawną i budowlą Bożą (1 Kor 3,9-16), świątynią zbudowaną z „żywych kamieni” (1 P 2,5), to znaczy wierzących, w których przebywa Duch Święty (1 Kor 6,19). Fundamentem, a zarazem kamieniem węgielnym wszelkiego budowania (Ef 2,21-22) jest Chrystus, „w którym cała budowla jest zespalana i rośnie”. Chrystus kocha swój Kościół, uświęca Go, otacza nieustanną opieką, dając Mu udział w swoim własnym życiu. Jedność tej budowli wyraża obraz winnego krzewu, którym jest sam Jezus, a wszyscy wierni są latoroślami i posiadają życie dzięki więzi z Nim. Chrystus jest głową w Mistycznym Ciele Kościoła, jak naucza św. Paweł.


Katechizm Kościoła Katolickiego wyjaśnia: „Pan Jezus bowiem zapoczątkował Kościół swój, głosząc radosną nowinę, a mianowicie nadejście Królestwa Bożego obiecanego od wieków w Piśmie (…). Zalążkiem i początkiem Królestwa jest «mała trzódka» (Łk 12,32) tych, których Jezus przyszedł zwołać wokół siebie i których On sam jest pasterzem” (KKK 763 i 764).

          

Wznoszące myśli ludzi Kościoła

(po każdej chwila ciszy)

„Nie można mieć Boga za Ojca, jeżeli nie ma się Kościoła za Matkę.” (św. Cyprian)


„Poprzez wiarę ludzie stają się materiałem nadającym się do budowania. Poprzez chrzest i nauczanie są ociosywani i wygładzani. Ale tylko złączeni razem poprzez miłość stają się naprawdę domem Bożym. Jeśli kamienie nie przylegałyby do siebie, jeśli nie miłowałyby się, to nikt by nie wszedł do takiego domu.” (św. Augustyn)


„Tak jak zaprawa trzyma cegły w budowli, tak miłość i posłuszeństwo jednoczą ludzi w Kościele.” (św. o. Pio)


„Kto chce mieć w sobie Boga i znaleźć pewną drogę wewnętrznego zjednoczenia się z Nim, powinien trwać w Jego rodzinie (Kościele) i prowadzić życie rodzinne, ponieważ więzi z Ojcem Niebieskim i z braćmi polegają na wierze i miłości.” (św. Antoni z Padwy)


„Każdy chrześcijanin, który zjednoczył się z Chrystusem przez łaskę chrztu świętego, stał się członkiem Kościoła i już nie należy do samego siebie, ale do Tego, który za nas umarł i zmartwychwstał. Od tej chwili wchodzi w szczególny związek wspólnotowy z Chrystusem i z Jego Kościołem.” (św. Jan Paweł II)

Modlitwa

Bądź Uwielbiony, Panie Boże, każdym uderzeniem mojego serca. Dziękuję Ci myślą gorącą za dar przynależności do Kościoła Chrystusowego.


Ty, który stworzyłeś człowieka i obdarowałeś go najcenniejszym darem – miłością. Ty, który sprawiasz, że Kościół jest miejscem, gdzie rozlewa się ona najdoskonalej, najpiękniej, najobficiej, że jak krew wypełnia członki Twego Mistycznego Ciała – uzdolnij mnie, proszę, do trwania przy Kościele, do ciągłego zanurzania się w tym ogromnym Oceanie Miłości – choć ludzka natura raz po raz skłania mnie do zanurzania się w błocie grzechu. 


Kiedy pochłaniają mnie sprawy ziemskie, miłostki, nawyki i uzależnienia, spraw, niech spłynie Twój Duch i uzdolni mnie do chłonięcia każdego znaku Twej miłości ofiarowanego przez sakramentalne znaki, w dniach Paschy, ale i codzienności Kościoła. Niech będę jak „Boża gąbka” chłonąca, lecz i zdolna oddać, przekazać innym dar Twej miłości, Panie. Daj, bym czynił to choćby teraz, gdy zaczynam upragnione pielgrzymowanie. Pozwól, abym szczególnie w tych dniach zaczął stawać się pojedynczą cegiełką w budowaniu gmachu Chrystusowego Kościoła, niech ja, „pojedyncza cegiełka” za sprawą błogosławionej zaprawy Twej miłości stanę się dobrym elementem Bożej mozaiki. A gdy błąd, grzech człowieka duchownego czy świeckiego uczyni „wyrwę” w Kościele, daj, abyśmy zamiast gorszenia się – wypełniali ten ubytek mocą Twojej łaski – naszą pokutą i żarliwą modlitwą.


Spraw, abym odtąd nigdy nie mijał obojętnie czy z niechęcią budowli Kościoła duchowego czy budynku kościoła materialnego, ale często z miłością spoglądał oczami duszy na Ciebie, ukrytego w tabernakulum parafialnego i każdego kościoła, bym z tęsknotą patrzył na ich strzeliste wieże. Spraw, bym zawsze pamiętał, że Kościół jest Twym domem, domem mojego Boga Miłości.