Pielgrzymkowa nauka - Dzień 6

Kościół Chrystusa jest wspólnotą życia doczesnego i wiecznego - świadectwo

Obecnie moje życie jest po ludzku poukładane. Mam wspaniałą rodzinę, cudowną żonę i trójkę dzieci. Wiara i Kościół są dla nas ważne, choć różnie to wygląda w codzienności. Ale wcześniej tak nie było. Przez prawie 10 lat byłem pokłócony z Bogiem, zaś o Kościele myślałem jak o dziwolągu i czymś zupełnie niepotrzebnym. Denerwował mnie przepych i przestarzały majestat obecny w tej wspólnocie. A tym bardziej księża, zwłaszcza że miałem pecha do katechetów w szkole. Nic się im nie chciało i zlewali te lekcje. Wszystko odmieniło się dzięki poznaniu Kingi, dzisiaj mojej żony, która powoli i z miłością, zwłaszcza przez swoje dobre postępowanie, doprowadziła mnie do Chrystusa, obecnego w Kościele. Tłumaczyła mi delikatnie, że potrzebujemy Go dla doczesności i wieczności. No i ta jej rewelacyjna rodzina z tradycjami i zwyczajami kręcącymi się wokół wiary. Nawet po śmierci ojca Kingi nie brakło im nadziei, że to nie koniec, bo jest wieczność i „fajnie byłoby się tam kiedyś spotkać i być ze sobą”. Teraz całą rodziną jesteśmy obecni we wspólnocie Kościoła i dobrze nam to służy – wszystkim, choć dzieciaki zaczynają się powoli buntować, gdyż wchodzą w „wojowniczy okres życia”. Mam jednak taką chłopską nadzieję, że z Bożą pomocą damy radę.

Michał

          

W Kościele od samego początku obecna jest troska o wszelkie potrzeby człowieka, związane z jego żywotem i ciągłym pielgrzymowaniem. Dotyczy więc spraw ciała i ducha, gdzie sprawy duchowe są nadrzędne. Chrystus Pan również troszczył się o swych wyznawców. Mówi do apostołów: „«Wy dajcie im jeść!» Odpowiedzieli Mu: «Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb». On rzekł: «Przynieście Mi je tutaj». Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby, dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do syta, a z tego, co pozostało, zebrano dwanaście pełnych koszy ułomków. Tych zaś, którzy jedli było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci” (Mt 14,16-21).

 

Pielgrzymka, którą przeżywamy, będąc coraz bliżej Jasnej Góry, także uświadamia nam, że Kościół Chrystusa jest wspólnotą życia doczesnego i wiecznego. Mamy bowiem zapewnione różne podstawowe potrzeby, a w odniesieniu do szeroko rozumianej doczesności Kościół ukazuje się jako wychowawca. Chrystus – głowa Kościoła – to nie tylko Nauczyciel, lecz przede wszystkim Wychowawca. „Ta wizja Kościoła jako szkoły – pisze ks. Edward Staniek – została wypracowana i objawiona na przełomie wieku II i III, szczególnie w środowisku aleksandryjskim na terenie Egiptu”. Kościół nieustannie stara się być Bożą szkołą wychowującą człowieka i całą ludzkość. Podręcznikiem dla naszej wspólnoty wiary jest oczywiście Pismo Święte, w którym są zasady życia i wskazania, jak prawdy Boże realizować w sposób konkretny. I co najważniejsze, mamy Jezusa Chrystusa, tj. niezawodnego wychowawcę, który wypowiada pouczenia i świadczy o nich, wypełniając wolę Ojca. W misji wychowawczej Mistrz z Nazaretu posługuje się świętymi, którzy zostawili ślady dobra i miłości, wytyczające szlak kolejnym pokoleniom. Takimi mądrymi i autentycznymi wychowawcami są dla nas m.in.: 

 

Twórcza i bogata doczesność Kościoła potrafi ukształtować w człowieku trwałe nawyki oraz zalety niezbędne w ziemskiej rzeczywistości. Dzieje się to często w grupach, ruchach i stowarzyszeniach kościelnych, w których zdobywamy formację i cielesno-duchową ogładę. Spójrzmy na mały choćby horyzont tegoż wzrastania:


 

Chołpina – po ludzku coś kruchego i nietrwałego jednak gdy zbudowana na opoce wiary i wartości chrześcijańskich, staje się odporna na kataklizmy i trwa, pomimo wszystko trwa.

 

Chołpina – coś ciepłego, bezpiecznego, serdecznego miejsce, w którym chętnie spędzamy czas w atmosferze zrozumienia i miłości.

 

Chołpina – coś rodzinnego, pokojowego  miejsce, gdzie potrafią się skruszyć mury obojętności, niechęci, niezrozumienia;  gdzie uczymy się przebaczania, szczerej rozmowy i cierpliwości.

 

Chołpina – kawałek mikrokosmosu kochany przez dużych i małych, mądrych i jeszcze poszukujących mądrości, w którym uczymy się szacunku dla srebra we włosach i wyrozumiałości dla czupryn rozwianych odrobiną szaleństwa.

 

Chołpina – enklawa, w której można poszerzać swoje zainteresowania, można słuchać, zasłuchać się i być wysłuchanym i gdzie stół jest stolicą dla świętej księgi Pisma Świętego.

 

Chołpina – kawałek wytchnienia dla zdrożonych, zabieganych, opuszczonych, smutnych i chorych na duszy i ciele, miejsce wypoczynku, odbudowania siebie, gdzie rozwija się czas błogosławionych powrotów – nawet z bardzo dalekich przestrzeni zagubienia.

 

Chołpina – miejsce pełne zapachu chleba i wspomnienia matczynych dłoni, miejsce smakowite i apetyczne, zakątek umiłowania tradycji dobrych życzeń, szkoła wzajemnego służenia sobie.

 

Chołpina – kącik nie tylko poważny, ale i radości pełny, w którym można się pośmiać do rozpuku (najlepiej z samego siebie), podyskutować o wszystkim,  wygłosić swoje racje, oracje… a tylko niekiedy pomilczeć.

 

Chołpina – placyk zabaw i swawoli, żartów i miłych niespodzianek,  maleńkich i ogromnych prezentów,

 

Chołpina – miejsce najodpowiedniejsze dla domowego ołtarza, wciąż przystrajane kwiatami modlitwy, mowy uwielbienia i upraszania, ugiętych kolan i złożonych dłoni, to spełnienie naszego marzenia o pokoiku dla Boga, to ziemia błogosławiona…

 

Chołpina – to miejsce wcale nie pomnikowe ani nudne, ani pompatyczne, to po prostu dom pisany małą literą, ale wielkim sercem.


Nasza Chołpina to przestrzeń parafii zaludniona przez osoby, które po Bożemu i po ludzku chcą rozwijać swoje wzajemne relacje i promieniować na środowisko innych rodzin w parafii. 

Jednak zadaniem podstawowym Kościoła Jezusa Chrystusa jest życie wieczne, czyli osiągnięcie nieba. „Nikt nie idzie do nieba sam” – zapisał św. Brat Albert. Musimy o tym pamiętać, kiedy chcemy właściwie, to jest po Bożemu, patrzeć na Kościół i zabiegać o to, co najważniejsze.


W jednej ze znanych piosenek pielgrzymkowych śpiewamy:

 

"Ja nie narzekam, choć wiele tu nie mam,

Izdebkę małą i więcej nic,

Ale w wieczności w Niebieskim Raju Będę mieć pałac, co złotem lśni.

 

Tak ja mam pałac 

Tam poza chmurami, 

W tym jasnym kraju,  gdzie młodością wciąż trwa.  Gdzie łzy nie płyną, 

Wszystkie troski przeminą, 

Tam mi mój Zbawca koronę da."

 

Piękna i wznosząca jest nauka o niebie, którą daje nam Katechizm Kościoła Katolickiego. Mówi, że niebo nie oznacza miejsca, lecz bycie. Bycie z Chrystusem (KKK 1025); doskonałe życie z Trójcą Świętą, komunię, czyli wspólnotę życia i miłości z Nią, z Dziewicą Maryją, aniołami i wszystkimi świętymi (KKK 1024); to wreszcie niekończąca się nigdy możliwość widzenia Boga takiego, jaki jest, twarzą w twarz (KKK 1021). 


Natomiast św. Paweł dodaje: „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9). Pielgrzymowanie to namiastka szczęścia, zaś niebo to szczęście wieczne i doskonałe. Idąc drogą wiary we wspólnocie zbawienia, mamy większą pewność osiągnięcia tego stanu, ma nam kto pomóc i skorygować kierunek, gdy błądzimy. Ścieżka do nieba to nasza dobra codzienność połączona z łaską Bożą. Kościół zbawionych, „obleczonych w białe szaty” – to nasz cel.


Dobry Bóg pragnie być ze mną na wieki w niebie, ale czy ja chcę być z Nim na wieki?

Wznoszące myśli ludzi Kościoła

(po każdej chwila ciszy)

„Przykazania Boże są jak znaki wiodące do nieba, jak napisy z nazwami umieszczone na rogach ulic, żebyśmy wiedzieli, którędy idziemy.” (św. Jan Maria Vianney)


„Eucharystia to moja autostrada do nieba.” (bł. Carlo Acutis)


„Iść przed siebie, to znaczy mieć świadomość celu. Naszym celem jest Dom Ojca w niebie. Tego celu nie można stracić z oczu” (św. Jan Paweł II)


„Nasza Ojczyzna jest w niebie.” (Flp 3,20)


„Kto na wieczność pracuje, drogo czas szacuje, bo kiedy czas ustanie, skończy się działanie.” (Adam Mickiewicz)

Modlitwa

Bądź uwielbiony, Panie Boże, utrudzeniem moich rąk i każdym poruszeniem duszy – tym wszystkim, co buduje wspólnotę życia doczesnego i wiecznego.


Dziękuję Ci z radosną nadzieją za dany mi błogosławiony dar czasu ziemskiego, za chwile, które składają się na mój życiorys zapisany atramentem Bożej łaski, za moment wpisania w Twój Kościół. Ty, który stworzyłeś nas na swój obraz i podobieństwo, stworzyłeś różnymi i wolnymi, spraw, abyśmy trwali w wielu wieczernikach rozsianych po naszej górskiej krainie, trwali w jedności i w oczekiwaniu na umacniającego nas Ducha Prawdy.


Spraw, abym codziennym wypełnianiem obowiązków, dzięki uczestnictwu w Kościele uświęcał swoje życie, abym w przeżywaniu trudnej doczesności mądrze korzystał z tradycji przodków i ze zdobyczy nauki. Daj, abym stając się żywym uwielbieniem Boga dawał świadectwo tym, którzy trwają ze mną we wspólnocie rodzinnej, parafialnej, diecezjalnej, we wspólnocie Chrystusowego Kościoła. Proszę, spraw, bym pamiętał, że tylko kierując swój wzrok ku Tobie, mogę trwać z nimi w prawdziwej jedności. Boże, pozwól, bym zaczął budować tę jedność od szczerej rozmowy, najpierw z Tobą, a potem nawet trudnych rozmów z otaczającymi mnie ludźmi i w tak wzniesionej jedności podążał ku wieczności. Pozwól mi, Panie, nie zapominać, że i siostra, i brat współwędrujący ze mną nie tylko w tej pielgrzymce, ale i w życiowej wędrówce, zdążają ku temu samemu wiecznemu celowi. Chociaż jesteśmy słabi i grzeszni wciąż jeszcze możemy się za siebie modlić, wspólnie, całym sercem chwalić Boga śpiewem czy utrudzeniem. Wciąż mocą Twej łaski możemy zbawiać siebie i drugich. Wszyscy święci i święte Boże, módlcie się za nami.