Pielgrzymkowa nauka - Dzień 8

Kościół Chrystusa jest parafialną świątynią - świadectwo


Świątynia parafialna, kościół – miejsce, z którym od narodzenia związane jest życie każdego chrześcijanina, katolika. Kościół – budowla w takim czy innym stylu, wielka lub mała, wyposażona w różny sposób to jeszcze nie parafialna świątynia. Obiekt architektoniczny bez życia; pusty, zimny (jak np. opustoszałe piękne świątynie w wielu miastach Francji).


Życie takiego obiektu zaczyna się, gdy powstaje wspólnota wiernych, wspólnota wyznawców Chrystusa – parafia. Wspólnota, której życie duchowe, religijne skupia się w świątyni i wokół niej. Wspólnota, dla której ten kościół materialny, budynek staje się centrum życia religijnego, duchowego, staje się Kościołem Chrystusowym. Tutaj nowo narodzony człowiek staje się dzieckiem Bożym i rozpoczyna swoje pielgrzymowanie do ostatecznego celu. I to parafialna świątynia prowadzi go przez całe życie. Jak? Słowo Boże, Eucharystia ustanowiona przez Chrystusa sprawowana przez jego kapłanów, sakramenty święte, nauczanie, czyli spełnianie polecenia „Idźcie na cały świat”. To wszystko dzieje się w świątyni parafialnej i za jej pośrednictwem. Bo kapłani pełnią posłannictwo Chrystusowe, głoszą Jego naukę w Jemu poświęconym miejscu – świątyni parafialnej.


Ludzie utożsamiają kościół parafialny z szerokim pojęciem „Kościół Chrystusowy” i poświadczają nieustannie wierność temu Kościołowi uczestnicząc w Eucharystii – nie tylko w niedziele i święta – przystępując do sakramentów świętych czy słuchając nauk Kościoła. Poczucie bliskości z miejscem modlitwy, spotkania z Bogiem i przynależności do tego miejsca wiąże człowieka z konkretnym kościołem – ołtarzem, wizerunkami świętych, wystrojem, pięknem. A świadomość, że to kościół Boży, maleńka cząstka powszechnego Kościoła Chrystusowego, wielkiej wspólnoty Jego wyznawców, narzuca potrzebę troski o to miejsce. Poczucie przynależności, tożsamości wyraża dobrze powszechnie używane sformułowanie: „w naszym kościele”, „w moim kościele”. Na wyższym stopniu świadomości oznacza to nie tylko „w świątyni”, ale też „w Kościele Chrystusowym”, do którego wprowadził mnie kapłan w mojej parafialnej świątyni udzielając mi chrztu świętego. Jestem dumna z mojego kościoła parafialnego i raduję się wszystkim, co się tam dzieje.

Maria

 

Każda rodzina potrzebuje domu (mieszkania), aby normalnie funkcjonować. Przykry jest los ludzi bezdomnych lub wygnanych ze swojego domu, jak choćby Ukraińców z powodu wojny. Dom zapewnia stabilizację, wyznacza każdemu miejsce, tworzy atmosferę i buduje wzajemną miłość, zwłaszcza gdy w domu są matka i ojciec. To wielkie szczęście mieć dom, który pachnie miłością i trwaniem pokoleń.


Kościół Chrystusa, czyli Boża rodzina, również potrzebuje materialnego miejsca dla siebie, a jest nim kościół, przede wszystkim świątynia parafialna. Potrzebę budynku kościoła pięknie wyraził ks. Edward Staniek:


„Kościół jest potrzebny do słuchania słowa Bożego. Ono w świątyni jest czytane z kart Pisma Świętego i głoszone w kazaniach. Ponieważ słowo Boże zawsze ma aktualne znaczenie, kto umie go słuchać, znajduje w nim odpowiedź na nurtujące go pytania. Kościół jest potrzebny do spożywania pokarmu dającego życie wieczne. Pokarm ten Bóg przez ręce kapłana podaje przy ołtarzu. Komu zależy na tym pokarmie, ten spieszy do kościoła. Kościół jest także potrzebny do spotkania z braćmi, którzy wyznają tę samą wiarę i żyją według tej samej hierarchii wartości. W świątyni gromadzi się wspólnota nastawiona na wygranie doczesności i wieczności. Kościół jest potrzebny człowiekowi do poznania siebie w świetle prawdy. Dokonuje się to przede wszystkim w czasie modlitwy. Bóg kocha każdego człowieka takim, jakim on jest. To pozwala odpowiedzieć na miłość Boga aktem akceptacji siebie”.


Kodeks Prawa Kanonicznego podaje, że „kościół oznacza budowlę świętą, przeznaczoną dla kultu Bożego, do której wierni mają prawo wstępu w celu wykonywania w niej kultu, zwłaszcza kultu publicznego” (kan. 1214). Świątynia jako widzialna budowla jest szczególnym znakiem Kościoła Chrystusowego pielgrzymującego na ziemi i obrazem Kościoła przebywającego w niebie. W jednym ze swoich kazań św. Augustyn tak podpowiada: „Dom Boży, zbudowany przez nas dla naszego pożytku, nie będzie trwał wiecznie i my też przeminiemy wraz z czasem, i śmierć nas zabierze z tej ziemi. Ale otrzymamy «mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie»”.


Wszyscy, do których kościół należy, powinni troszczyć się o utrzymanie w nim piękna i czystości, jakie przystoją domowi Bożemu (por. kan. 1220).

 

Wyobraźmy sobie, że z naszej polskiej rzeczywistości znikają kościoły…, że wracamy za chwilę z pielgrzymki i nie ma naszych parafialnych świątyń. Wyobraźmy sobie, że jutro dochodzimy do Częstochowy i nie ma jasnogórskiego klasztoru z cudownym Wizerunkiem Czarnej Madonny… Wydaje się to niemożliwe. Nasze życie duchowe i religijne uległoby strasznemu zniszczeniu. Kościół Jezusa Chrystusa potrzebuje miejsca kultu, czyli domu Bożego, a pierwszy z nich dla każdego z nas to świątynia parafialna. W niej parafianie gromadzą się wokół ołtarza na Eucharystii, przyjmują sakramenty święte, rodzą się dla życia Bożego poprzez chrzest i odchodzą cieleśnie w czasie pogrzebu. Do świątyni, podobnie jak do domu, można zawsze wejść i zająć „swoje miejsce” przed obliczem Ojca Niebieskiego. Stąd drzwi kościołów powinny być zawsze otwarte, jak prosił ojciec święty Franciszek. „Kościół jako wspólnota jest powołany, aby zawsze był otwartym domem Ojca. Jednym z konkretnych znaków tego otwarcia jest to, aby wszędzie kościoły miały otwarte drzwi. By jeśli ktoś pragnie iść za natchnieniem Ducha i zbliża się, szukając Boga, nie napotkał chłodu zamkniętych drzwi” (papież Franciszek). 


Kiedyś tłumy ludzi zaglądały w ciągu dnia do świątyń, przed szkołą, po pracy czy będąc na spacerze z dziećmi. Dzisiaj nieraz kilka osób wejdzie na chwilę modlitwy… To trochę jak z odwiedzinami matki i ojca, którzy przy oknie wyczekują dzieci i wnuków, a oni ciągle nie mają czasu… 


O budynek kościoła trzeba dbać, szanując świętość miejsca i dorobek wcześniejszych pokoleń. Poeta Adam Asnyk pisze: 

 

„Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy, choć macie sami doskonalsze wznieść;

na nich się jeszcze święty ogień żarzy,

i miłość ludzka stoi tam na straży, i wy winniście im cześć!”

 

Tym bardziej że dawne pokolenia ludzi Kościoła budowały świątynie i wyposażały bardziej po Bożemu, niż to się dzieje w ostatnich dekadach historii. Wszystko w budynku kościoła ma bowiem prowadzić do Boga i pomóc w liturgicznej celebracji Jego obecności.


Kościół nie może być jak hala koncertowa, gdzie trudno dostrzec tabernakulum. Zresztą wspomniane tabernakulum to najświętsze miejsce w kościele, w którym przebywa nasz Bóg Miłości, ukryty w „wielkiej tajemnicy wiary”, pod postacią chleba. Tylko czy to kościelne mieszkanie jest godnym domem dla Jezusa Chrystusa? Jakże często jest to marna blaszka za parę złotych, zaś my – zwykli i grzeszni ludzie – mieszkamy w pięknych willach, mamy kosztowne meble i jeździmy samochodami za setki tysięcy złotych. Piąte przykazanie kościelne nakazuje nam troszczyć się o potrzeby wspólnoty Kościoła, te duchowe i materialne. Bądźmy dumni z naszych kościołów oraz terenu wokół nich. Niech będą piękne, dostojne i we wszystkim, nawet w małym kwiatku, prowadzą do Boga.


Patrząc jednak na Kościół Chrystusowy przez pryzmat parafialnej świątyni, warto sobie uświadomić, że ma ona stanowić „dom modlitwy”, tak wspólnotowej, jak i osobistej. Chodzi bowiem o to, aby w świątyni działo się COŚ najważniejszego, czyli spotkanie żywego i żyjącego Boga z żywą wspólnotą wiary. Mamy być na co dzień „świątynią Ducha Świętego”. Bogactwo budynku kościoła i jego wystrój bez ludzkiej obecności i tchnienia wiary staje się tylko podziwianym muzeum albo zamienia się w klimatyczną restaurację. Natomiast skromny i biedny kościółek, wypełniony często modlącymi się ludźmi, pachnie niebem, czyli Bogiem, i przyciąga tłumy szukające Zbawiciela i autentyczną wspólnotę Kościoła. 


Jaka jest moja parafialna świątynia? Czy właśnie tam spotykam się z Bogiem? Można zjeść obiad z ojcem i matką w restauracji, ale najlepiej smakuje w domu i przygotowany przez rodziców.

Wznoszące myśli ludzi Kościoła

(po każdej chwila ciszy)

„Dusza moja stęskniona pragnie przedsionków Pańskich,  serce moje i ciało radośnie wołają do Boga żywego. Nawet wróbel znajduje swój dom, a jaskółka gniazdo,  gdzie złoży swe pisklęta: przy ołtarzach Twoich, Panie Zastępów, Królu mój i Boże!” (Ps 84,3-4)


„Wspólnota rośnie w siłę, gdy wszyscy uczą się od siebie nawzajem.” (kard. Luis Antonio Tagle)


„Chodźcie nogami po ziemi, a sercem mieszkajcie w niebie.” (św. Jan Bosco)


„Nikt i nic nie stoi na przeszkodzie temu, żebyśmy zachowali odmienność, a jednak żyli w pełnej zgodzie. Nikt z nas nie jest pojedynczym wersem. Każdy jest częścią Boskiego poematu.” (św. Jan Paweł II)


„Gorliwość o dom Twój pożera Mnie.” (J 2,17)

Modlitwa


Bądź uwielbiony, Panie, złotym promieniem, który jak dotknięcie Boga przenika przez witraże tysięcy kościołów na ziemi. Dziękuję Ci, Boże, że natchnąłeś i uzdolniłeś słabych ludzi do zaprojektowania i wzniesienia tylu świątyń na świecie – od wspaniałych rzymskich bazylik po maleńki drewniany kościółek w górach. Dziękuję, że ich wystrój, ich cisza i skupienie, ale i gromki dźwięk organów wznosi nasze myśli ponad sklepienie – ku niebu. Dziękuję jeszcze i za to, że Ty, dla którego nie było miejsca, który wędrowałeś po ziemi palestyńskiej – dla mnie schroniłeś się w tabernakulum parafialnego kościoła i z taką łatwością mogę Cię odwiedzać. 


Wielbę Ciebie, Panie, słowami wiersza ks. Jana Twardowskiego: 

 

„Kościele z posadzką od pacierzy wytartą i krzywą (…), gdzie zamykałem Jezusa w tabernakulum zawsze z cząstką czyjegoś płaczu”.

 

Ze wzruszeniem myślę o Tobie, świątynio dzieciństwa, czytając wiersz ks. Janusza Pasierba: 

 

„stare kobiety lubią być w kościele są najwierniejszą publicznością Pana Boga nie od święta, ale na co dzień (…)

klęczą, ślęczą w półmroku cierpliwie tyle się naczekały w życiu…”.


Przyjmij, Panie, dziękczynienie za te wyklęczane i omodlone miejsca, które były nam tratwą, były ratunkiem pośród życiowych burz, za wszystkie kościoły, które są nam oazą w wędrówce po światowej pustyni, w których klęczeli nasi przodkowie, klęczymy i my, i klęczeć będą nasze dzieci. Daj, aby nie stały się puste, zamienione np. w magazyny. Panie, który sprawiasz, że wchodząc do kościoła wchodzimy do innego świata, idziemy ku światłu, „Wschodzącemu Światłu Sprawiedliwości”, bo tutaj nic nie może być tak samo jak na zewnątrz, tu nie ma ciemności – prosimy, daj nam serca wrażliwe, bijące troską o kościoły, na wzór Twego serca. Niech Twoje słowa „ nie róbcie z domu mego Ojca targowiska” i wypędzenie ludzi, którzy nie poszanowali świątyni, będą dla nas przestrogą i nauką. Pośród różnych określeń kościoła: owczarnia, winnica, dom świętych – nam pielgrzymom z południowej Polski najbliższą jest chyba „owczarnia”, bo wielu z nas wychowało się w tradycji pasterskiej. Chrystus – Dobry Pasterz –gromadzi w Kościele swoje owieczki i ten budynek jest im schronieniem przed niebezpieczeństwem. Obyśmy zawsze, jako ludzie Kościoła, mogli się schronić w parafialnej świątyni.