Postać dnia - Dzień 8
Ludzki ślad wiary i bycia w Kościele, który na wzór ścieżki dla nas się ściele.
Żyć Ewangelią i służyć Panu w ubóstwie i pokorze – św. Franciszek z Asyżu
Zgorszenie, symonia, szerzące się herezje, krucjaty i nieustanne konflikty polityczne w Europie, rządza władzy, bogactw materialnych, upadek modelu porządku społecznego w świecie, w którym wszystko odnoszono do Boga, odrzucanie autorytetu Nauki Wiary i instytucji Kościoła. To nie opis dzisiejszego świata, ale delikatnie zarysowane tło historyczne czasów św. Franciszka. Bóg nie pozostawia nigdy swojego Kościoła, od czasu do czasu daje światu ludzi, niekiedy swoim sposobem życia uznawanych przez innych za odstających od rzeczywistości, których z perspektywy czasu możemy nazwać śmiało wielkimi odnowicielami Kościoła i ludzkich serc. Za takiego powszechnie uznaje się św. Franciszka z Asyżu. Poznajmy więc ślady wiary i bycia w Kościele, pozostawione przez tego świętego, zatroskanego o odbudowę Kościoła.
Urodził się w Asyżu między rokiem 1181 a 1182. Był synem bogatego kupca, Piotra Bernardone i Piki. Na chrzcie otrzymał imię Jan, które po powrocie z podróży handlowej do Francji zostało zastąpione imieniem Franciszek. Spośród najbliższych krewnych świętego biografowie wymieniają jego brata, Anioła (Angelus de Pica), jest to postać drugoplanowa, pozostająca w cieniu ojca. Anioł był zupełnym zaprzeczeniem swego brata. Źródła ukazują go jako nieopanowanego skąpca, który chciał odzyskać wszystko to, co Franciszek wcześniej rozdał z miłości do drugiego człowieka, szczególnie najbardziej potrzebującego, nic nie posiadającego.
Niewiele wiemy o dzieciństwie, wychowaniu czy wykształceniu Franciszka. Formację religijną jako dziecko otrzymał od bardzo pobożnej matki i to właśnie jej zawdzięczał wrażliwość na bliźniego. Początkowo uczył się czytać i pisać w szkole parafialnej w Asyżu, później zdobywał wiedzę w oparciu o poezję i bohaterskie legendy rycerskie.
Wyróżniał się bystrością umysłu i dobrą pamięcią.
Franciszek zgodnie z planami ojca przeznaczony był do prowadzenia rodzinnego handlu. Sam ojciec posiadał w Asyżu sklep, w którym sprzedawał drogie, luksusowe tkaniny. Odbywał częste wyprawy kupieckie do Francji, skąd sprowadzał ten wysokiej klasy towar. Niewątpliwie miał żyłkę do interesów i wydaje się, że to właśnie on był twórcą rodowej fortuny, zresztą niezwykle pokaźnej również po jego śmierci. Franciszek przedstawiany jest jako aktywny i zręczny współpracownik ojca, ukształtowany kupiec. W Asyżu dosyć szybko stał się ulubieńcem młodzieży, nie było zabawy, w której nie brałby udziału, ożywiając towarzystwo właściwą sobie swobodą i radością życia. Przodował w rozrzutności i beztrosko trwonił pieniądze ojca. Rodzice tolerowali z pobłażliwością jego książęce wydatki ze względu na jego przymioty naturalne i moralne, głównie szlachetność słowa i hojność wobec ubogich. Nawrócenie Franciszka nie jest więc czynem dokonanym przez młodzieńca z głową pełną marzeń, którego nagle ogarnia miłość do ubóstwa.
Franciszek zachwycony był pieśniami i legendami o bohaterskich rycerzach przekazywanymi przez prowansalskich trubadurów, którzy licznie krążyli po Italii. Dawny świat niesamowicie go fascynował, coraz bardziej wzbudzając w nim pragnienie stania się rycerzem. Wydarzenia z 1202 roku wydawały się idealną sytuacją do realizacji jego ambitnych celów. Jako dwudziestoletni młodzieniec wziął czynny udział w wojnie komunalnej Asyżu przeciw Perugii. Wskutek klęski mieszkańców Asyżu dostał się do niewoli, gdzie zaczęła się dokonywać jego wewnętrzna przemiana. Uwolniony został wraz z współwięźniami pod koniec roku 1203. Powrócił do swojego dawnego, beztroskiego życia, jednak w 1204 roku poważnie zachorował i przez wiele tygodni walczył ze śmiercią. Wydarzenia te sprawiły, że Franciszek zaczął widzieć świat poprzez pryzmat głębokiego cierpienia i skupienia towarzyszącego samotności. Początkowo wydawał się głuchy na Boże wezwanie do przemiany życia. W 1205 roku postanowił udać się do Apulii, aby zdobyć tytuł rycerski. Podróż przerwana została w Spoleto, gdzie podczas snu usłyszał słowa, które zmieniły go zupełnie: „Komu lepiej służyć: Panu czy Jego słudze?”.
Wydarzenie to wywarło na nim ogromne wrażenie. Powrócił do Asyżu, ale nie był już taki jak dawniej. Uczestnicząc w młodzieńczych zabawach i ucztach był nieobecny, głęboko pogrążony w swoich myślach. W tym momencie w życiu Franciszka rozpoczął się nowy etap, który można nazwać śmiało „osobistym dziwactwem”. Kiedyś elegancko ubrany, zaczął nosić łachmany; wcześniej rozkochany w towarzystwie elit, teraz zapragnął zaszyć się samotnie w grocie. Pewnego dnia, jadąc w stronę miasta, dostrzegł przed sobą trędowatego i instynktownie chciał się odwrócić i uciec. Miał wtedy usłyszeć: „Franciszku! Jeśli pragniesz Mnie poznać, trzeba, abyś wolał to, co gorzkie, od tego, co słodkie, i abyś wzgardził samym sobą”. Przezwyciężył swój skrajny wstręt do trędowatych i zauważył w nich tak samo dzieci jednego Boga. Nagła zmiana spowodowała, że ludzie zaczęli postrzegać go jako niespełna rozumu.
Częstym miejscem jego modlitwy stał się wtedy kościółek San Damiano, gdzie spędzał większość czasu. W tym właśnie kościele usłyszał głos Ukrzyżowanego z wizerunku krzyża znajdującego się nad ołtarzem, zapraszający Franciszka do naprawienia zniszczonej świątyni. Franciszek usunął się na jakiś czas z życia publicznego, rezydując przy kościele św. Damiana w charakterze oblata. Gdy zrozumiał cel swojego powołania, zrzekł się przed biskupem Asyżu całego swojego majątku, który odziedziczył po ojcu. Działo się to wszystko na początku 1206 roku.
Przyobleczony w ubogą tunikę Franciszek ogłosił się apostołem Pana. Przez dwa lata prowadził życie pustelnicze. Wraz z upływem czasu rysował się mu przed oczyma nowy cel, którym było głoszenie innym tego, co sam otrzymał i osiągnął, czyli innymi słowy, misja kaznodziejska. Zaczął publicznie głosić pokutę, a wszyscy, którzy go słuchali, byli zaskoczeni mocą jego słów. Będąc w Porcjunkuli usłyszał Ewangelię o rozesłaniu apostołów i o ich ubóstwie. Po Mszy Świętej poprosił kapłana o wytłumaczenie tego fragmentu. W jego świetle rozpoznał z radością własne powołanie i misję.
Realizując dosłownie te wskazania, natychmiast przywdział inny ubiór: tunika w formie krzyża, przepasana białym sznurem.
Franciszek w ciągu dwóch lat spędzonych w kościele św. Damiana z powodu głoszenia wymagających kazań, nawoływań do wielkich wyrzeczeń spotkał się z wieloma zniewagami, ale także z ludźmi, którzy z ciekawości szli za nim. Zawsze jednak był sam, niezrozumienie jego postawy sprawiło, że nazywano go nawet szaleńcem.
Swoim życiem Franciszek pobudzał do refleksji i nawrócenia. Początkowo przyłączyli się do niego dwaj asyżanie: szlachetnie urodzony Bernard z Quintavalle oraz doktor prawa Piotr Catani. Następnie jeszcze kilku, tym razem byli to ludzie pochodzący z warstwy plebejskiej. Franciszek wraz z towarzyszami udał się do Rzymu, by papież Innocenty III zaakceptował nowo powstałą regułę, opierającą się na cnocie ewangelicznego ubóstwa – zupełnie obcej Kościołowi czasów Franciszka. Pierwsza reguła nie została przyjęta, ale to nie pozwoliło mu zrezygnować z ruchu odnowy Kościoła. Po pewnym czasie papież zaakceptował nową regułę, zaś sam Franciszek został wyświęcony na diakona. Nigdy nie został wyświęcony na prezbitera, gdyż to byłoby sprzeczne z jego postawą życiową.
Z chwilą ustnego zatwierdzenia pierwszej formula vitae oraz z uzyskaniem od papieża pozwolenia na nieskrępowane głoszenie pokuty przez niego i innych, Franciszek rozpoczął długotrwałe apostolstwo wędrownego, ludowego i pokutnego przepowiadania, wyposażony we wszelkie charyzmaty łaski Bożej i poparcie władzy kościelnej. Wszystkie kazania poprzedzał pozdrowieniem pokoju: „Niech Pan obdarzy was pokojem”.
Franciszek przemierzył w ciągu przeszło piętnastu lat (od 1208 do 1224 roku) większą część Włoch. Pełen żaru misyjnego i pragnienia męczeństwa wśród Saracenów dwukrotnie wyruszył poza Włochy, w kierunku Syrii, a wkrótce potem przez Francję i Hiszpanię ku Maroku. Nawet w 1219 roku drogą morską udał się na Bliski Wschód i stanął przed sułtanem Egiptu, który przyjął go przychylnie i wysłuchał. Święty wprawdzie nie uzyskał nawrócenia sułtana czy też męczeństwa dla siebie, jednakże swoim gestem Franciszek dał chrześcijaństwu przykład pierwszego, pokojowego i apostolskiego zetknięcia się z Saracenami. Równocześnie wysłanie pierwszych braci misjonarzy do Afryki i na Wschód otwierało w istocie wielką historię misji katolickich w świecie.
Przeżywał częste wzniesienia mistyczne i dążył do podobieństwa z Ukrzyżowanym. Latem 1224 roku z takimi uczuciami usunął się na górę Alwernię, gdzie spędzał czas na długich modlitwach, rozważaniach i postach. Tam blisko uroczystości Podwyższenia Krzyża ukazał mu się sam Chrystus Ukrzyżowany, który wycisnął na jego ciele żywe stygmaty męki Pańskiej: otwarte i krwawiące rany, z cielesnymi gwoźdźmi o długich i zakrzywionych ostrzach, na rękach i stopach oraz w boku. Ostatnie dwa lata swojego życia przeżywał w przewlekłych męczarniach, dotknięty ponadto ciężką chorobą oczu, której nabawił się na Wschodzie. Przy końcu życia przeniesiono go do Porcjunkuli. Tu też zakończył swoje życie w sobotę wieczorem 3 października 1226 roku, w wieku około 45 lat. Nazajutrz, w niedzielę rano, w uroczystej procesji duchowieństwo i lud przenieśli jego ciało do kościółka św. Jerzego w obrębie murów miejskich. Tu przechowywano je przez mniej więcej cztery lata i tu również 16 lipca 1228 roku został kanonizowany.
Ubóstwo Franciszka stało się sprzeciwem wobec współczesnego mu Kościoła. Ewangelizm Franciszka przypomniał chrześcijanom, że Kościół powinien dawać, a nie zasłaniać to, co nosi w sercu, i to, dlaczego istnieje. A ponieważ był dzieckiem swoich czasów i dosyć nietypowym „człowiekiem Kościoła”, świadczy to, że Duch faktycznie wieje tam, gdzie chce. Franciszek w swojej pierwszej Regule napisał: „Nie wolno również braciom piastować władzy ani panować nad nikim, zwłaszcza nad współbratem”. I on naprawdę był człowiekiem z pustymi rękami, który przychodził nieuzbrojony i nie chciał władać, lecz służyć. Ubóstwo posunięte do całkowitej skrajności – służba innym na wszystkich miejscach oprócz tych, gdzie występujemy jako zwierzchnicy. Ubóstwo materialne w rzeczywistości odbiera człowiekowi wszelkie środki władzy społecznej, czyni z niego małego, zupełnie nic nie znaczącego, nawet stawia go poza tym społeczeństwem.
Franciszek prezentuje nową postawę. Sprzeciwia się i tworzy coś nowego. Nie przeklina bogatych, lecz czyni siebie ubogim; nie zrywa z Kościołem, lecz będąc jego częścią przeżywa wolność i czystość Ewangelii; nie buntuje jednej klasy przeciwko drugiej, lecz tworzy rzeczywistość, w której walka jest pozbawiona sensu. Franciszek naucza swoim życiem, że sprzeciw, który ma jakikolwiek sens, musi być przede wszystkim pozytywny, konkretny i obleczony w wartości. Przemiana świata zatem, jak mówi św. Matka Teresa z Kalkuty, możliwa jest tylko wtedy, gdy rozpoczęta jest od zmiany siebie samego.
Kilka myśli Biedaczyny z Asyżu ku zadumie i większej miłości Kościoła
(po każdej chwila ciszy)
„Strzeżmy się wszyscy bardzo, abyśmy pod pozorem jakiegoś zarobku, pracy czy służby nie zagubili lub nie odwrócili naszego umysłu i serca od Pana.”
„Grzeszy człowiek, który chce otrzymać od swego bliźniego więcej, niż jest gotów dać sam z siebie Bogu.”
„Jesteśmy tylko tym, czym jesteśmy w oczach Bożych i niczym więcej.”
„Nie zatrzymujcie więc niczego z siebie dla siebie, aby was całych przyjął Ten, który cały wam się oddaje."
„Słudze Bożemu tylko jedno nie powinno się podobać: grzech.”
(dk. Benedykt Mikulec)