Pielgrzymkowa nauka - Dzień 3
Pielgrzymkowa nauka - Dzień 3
Mówiliśmy sobie ostatnio, że Pan Bóg, realizując swoje dzieło na świecie, czyli historię zbawienia, wybiera sobie pewne narody i ludzi. To On wszystkim kieruje i ma taką zasadę, że do najtrudniejszych zadań wybiera ludzi po ludzku najsłabszych, takich, którzy się do tego naprawdę nie nadają. I pamiętamy może pierwsze czytanie, które było czytane podczas dzisiejszej Mszy św. z Księgi Sędziów o Gedeonie.
Żył pewien człowiek, Gedeon, który był rolnikiem. Kiedy młócił zboże, ukazał mu się anioł Pański i powiedział do niego bardzo dziwne słowa, które wręcz zszokowały tego człowieka. Mianowicie:
„Pan jest z Tobą, dzielny wojowniku”. I w tym momencie nawiązał się bardzo ciekawy dialog. Prawdopodobnie Gedeon miał świadomość i wiedział, z kim ma do czynienia, więc zadawał Mu pytania, gdzie są te wszystkie dziwy, to, co Pan Bóg podobno uczynił, o czym opowiadali przodkowie? A anioł Pański, jakby w ogóle nie słuchając tego, co on mówił, powiedział tak: „Idź z tą siłą, jaką posiadasz, i wybaw Izraela z rąk Madianitów”. Gedeon, słysząc te słowa, zdziwił się i zapytał anioła: „Jakże mam wybawić Izraela? Mój lud jest najbiedniejszy w pokoleniu Manassesa, a ja jestem ostatni w domu mego ojca”. I usłyszał niesamowitą odpowiedź: „Ponieważ ja będę z Tobą, pobijesz Madianitów, jakby to był jeden mąż”. To jest właśnie klucz do tego, w jaki sposób Pan działa i w jaki sposób Pan wybiera.
Podobna historia była z Dawidem. Wiemy, że Jesse miał wielu synów. I kiedy przyszedł do niego prorok Samuel, aby namaścić jednego z nich na króla Izraela, ten zapomniał o Dawidzie, a może się go wstydził. Kiedy prorok zobaczył, że żadnego z jego synów, których widzi, nie powołuje Pan, wówczas zapytał: „Czy to wszyscy twoi synowie?”. Wtedy Jesse powiedział: „Nie, jest jeszcze jeden, najmniejszy, gdzieś tam pasie owce”. I prorok kazał go sprowadzić, bo otrzymał sygnał, że to jest ten, którego ma namaścić na króla. Pan Bóg ma takie zasady i taki sposób działania, wybiera ludzi według tego klucza.
Jeżeli otworzymy Pierwszy List Świętego Pawła do Koryntian, to mamy w nim zawarte takie słowa, które Święty Paweł kieruje do adresatów listu. Zwraca się do nich i mówi: „Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych, bo Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić. Tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga”. I na koniec przepiękne słowa:
„Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem” (1 Kor 1,26-30).
Jak więc widzimy, Pan Bóg daje siebie poznać, by być z nami i abyśmy wypełnili Jego dzieło. Zawsze jednak do swojego planu wybiera nie ludzi silnych, ale słabych, aby nikt się nie chlubił z czegoś, co nie jest jego zasługą, jego działaniem i co do niego nie należy.
W tym samym właśnie kluczu został wybrany Święty Maksymilian Kolbe – patron dzisiejszego dnia. Punkt kulminacyjny w jego życiu miał miejsce wtedy, kiedy mama bardzo się zmartwiła złym zachowaniem syna i powiedziała: „Mundek, co z ciebie będzie? Co z ciebie wyrośnie?”. Chłopiec tak bardzo przejął się słowami mamy, że pod wpływem emocji pobiegł do kościoła parafialnego w Pabianicach. Ten kościół stoi do dzisiaj. Kiedy wejdziemy do niego, po lewej stronie jest to miejsce, gdzie ukazała mu się wówczas Maryja, proponując mu dwie korony – białą (oznaczającą czystość) i czerwoną (oznaczającą męczeństwo).
Oczywiście wiemy już, że wybrał obie i tak zafascynował się Maryją, że oddał Jej całe życie. Można powiedzieć, że stał się szaleńcem Maryi. Dokonywał niesamowitych rzeczy dlatego, że kochał i pozwolił Jej się prowadzić. Mając bardzo słabe zdrowie, bo przecież chorował na gruźlicę, wstąpił do seminarium franciszkanów. Później ze względu na szczególne zdolności został skierowany na studia do Rzymu. Tam w roku 1917 ujrzał pochód masonerii, która odgrażała się i na transparencie miała napisane przerażające hasło, że szatan zapanuje w Kościele i papież będzie jego sługą. Maksymilian tak bardzo się tym przejął, że w Rzymie założył Rycerstwo Niepokalanej, które miało za cel ochraniać Kościół święty. Życie Maksymiliana i to, co robił, z ludzkiego punktu widzenia było wręcz szaleństwem. To jest niemożliwe, żeby jeden zakonnik stworzył największy klasztor w Europie i wydawnictwo, które wydawało czasopismo „Rycerz Niepokalanej” w ilości miliona egzemplarzy co miesiąc. A później jeszcze wyjechał do Japonii i tam również założył dla Maryi drugi Niepokalanów. Uwieńczeniem jego życia było wydarzenie z obozu Auschwitz, które doskonale znamy. Co dawało mu tę siłę i tę moc? Miłość do Jezusa i przede wszystkim miłość do Niepokalanej, oddanie się Jej.
Dzisiaj na pielgrzymim szlaku modlimy się za naszych misjonarzy. Ten dzień jest szczególnie im poświęcony. Będziemy prosić Matkę Bożą, aby mieli ten sam ogień w sercu, co Maksymilian – ogień miłości do Niepokalanej i do Pana Jezusa, aby z mocą głosili Jego miłość wszystkim tym, którzy Go nie znają. Wiemy doskonale, jak trudno jest nieraz głosić słowo Boże w krajach misyjnych i na jakie pułapki i problemy narażeni są współcześnie misjonarze.
Jeden z kapłanów opowiadał mi historię, która miała miejsce kilkanaście lat temu w Ugandzie. Tam pewien chłopak wstąpił do seminarium i został kapłanem. Kiedy przyjął święcenia i wrócił do domu, okazało się, że wszyscy jego bliscy, cała rodzina, przeszli do protestantów. Tam bardzo mocno działają sekty ewangelickie. I ten nowo wyświęcony kapłan, bardzo zdziwiony i smutny z tego powodu, zapytał ich: „Dlaczego odeszliście od wiary? Dlaczego przeszliście do innego wyznania?”. A ci mu odpowiedzieli tak: „Synu, wy, czyli Kościół katolicki, pobudowaliście nam szpitale, szkoły, poprawiliście bardzo status naszego życia. Natomiast oni dali nam Jezusa”. Jakie to jest paradoksalne i bolesne. Dlatego módlmy się dzisiaj szczególnie, aby nasi misjonarze, którzy oddali swoje życie Chrystusowi, mieli odwagę głosić Jezusa, Ewangelię i nawrócenie, z narażeniem życia, bo wiemy, że takie czasy już są. Aby to było zawsze ich priorytetem, by przypadkiem nie przydarzył się taki błąd i taki dramat, jak ten, o którym powiedziałem przed chwilą.